Dziś z Isią obchodzimy 7. rocznicę ślubu😉 Poniedziałek to nie jest najlepszy dzień tygodnia na świętowanie. Ale nam to nie przeszkadza. Przez tyle wspólnych lat nauczyliśmy się, że nieważne gdzie i kiedy, ale ważne, że razem.
Z tego powodu wczoraj zamówiliśmy „rocznicowego” kebaba do domu, by późnym wieczorem, kiedy to dzieciaki usnęły, przy mini lampce wina oglądać zdjęcia z naszego ślubu 😋😋 A dziś wspólna Msza święta, by podziękować Bogu za nasze małżeństwo. Ale spokojnie, w czwartek jesteśmy umówieni z Żoną na randkę, prawie bez dzieci 😀😉😉
Jestem ogromnie wdzięczny Bogu za moje małżeństwo. Bo choć, jak niektórzy mówią, życie nas nie oszczędzało, to byliśmy w tym zawsze razem. A działo się sporo😊 Pan Bóg mocno zweryfikował nasze plany na życie😊
W małżeństwo wchodziliśmy jako początkująca nauczycielka i inżynier na stażu. Za pieniądze otrzymane na ślubie pospłacaliśmy długi i kupiliśmy nasz pierwszy samochód, 12-letniego Golfa IV. Do dziś wspominam go z sentymentem. Nigdy nas nie zawiódł i zawsze dowoził nas bezpiecznie do celu. Ale dziś nie o samochodzie😊
Isia, moja Isia, jest najpiękniejszym prezentem jaki otrzymałem od Boga. Piękna, zawsze uśmiechnięta, pełna energii i pomysłów. Często zakręcona😉 Ale przede wszystkim kochająca Go, na pierwszym miejscu. Nigdy nie rywalizowałem z Bogiem o te najważniejsze miejsce i nigdy źle na tym nie wyszedłem. Jest zawsze obok mnie. Wyciąga mnie z dołków braku pewności siebie i pesymizmu. Motywuje do działania i stawania się lepszym. Niestrudzona Mama trójki naszych dzieci.